Wywiad o projekcie EGO (2009)

 

Autorka wywiadu
Anna Maria Wolska  - artystka, kuratorka Związku Polskich Artystów Fotografików, współorganizatorka wystawy EGO w galerii BWA w Bydgoszczy


EGO - Jacek Jędrzejczak

Na zdjęciu Anna Wolska podczas otwarcia wystawy EGO w Bydgoszczy

 

Anna Wolska z Jackiem Jędrzejczakiem o „EGO”

 

A ­– Porozmawiajmy na temat Twojego nowego projektu. W Twoich realizacjach jako motyw przewodni bardzo często pojawiają się kobiety. Tak jest również w tym przypadku. Powiedz mi, czy wynika to z Twojej męskiej natury, uwielbienia kobiecego piękna, a może z zaciekawienia, różnic między światem mężczyzn a światem kobiet?

JJ – Różnice między męskim spojrzeniem na „wszystko” a kobiecym są olbrzymie. Świat kobiet jest mi szczególnie bliski,  chodzi mi przede wszystkim o świat emocjonalny, związany z odczuwaniem i opisywaniem otoczenia. Jest o wiele bogatszy, subtelniejszy, bardziej zniuansowany, na pewno bardziej skomplikowany od świata mężczyzn, przepojonego często prostacką agresją, rywalizacją i postawami bezmyślnie konfrontacyjnymi. To pewne uogólnienie, bo każdy może przejawiać zachowania skrajne, lecz generalnie w świecie kobiet dominuje poszukiwanie kompromisu, dążenie do pewnej harmonii, delektowania się nastrojem, miłością. Myślę, że współpracując od wielu lat właśnie z kobietami, wchodząc w ich sposób myślenia i odczuwania, znacznie wzbogaciłem swój świat wewnętrzny. Obszar poszukiwań emocjonalnych bardzo mnie ciekawi i odpowiada mi. W tym świecie czuję się wspaniale! Dlatego przedstawiając człowieka, widzę go właśnie poprzez kobietę.

A – Nie uważasz, że przez to koncentrowanie się na kobietach odchodzisz od pewnego uniwersum dotyczącego obiektywnej prawdy o człowieku? Przecież świat helleński oparty był na kulcie ciała męskiego, podobnie antyczny Rzym, nie wspominając już bliższych nam czasów renesansu.

JJ – Nie, nie uważam. Historia wskazuje, że świat ciągle się zmienia, prawda o człowieku także. Myślę, że sposób myślenia, komunikowania się między ludźmi, przekazywania emocji, formułowania oczekiwań wobec innych, zarówno w obszarze jednostki, jak i zbiorowości, będzie zmierzał w kierunku kobiecego patrzenia na świat. Życzyłbym sobie tego.

Opłacalność takiej zmiany w sferze jednostki, jak również w sferze społeczno-politycznej wydaje się oczywista, co zresztą można zaobserwować w krajach o wyższej kulturze cywilizacyjnej.

Nie koncentruję się na kobiecie w sposób telewizyjno-billboardowo-tabloidalny, gdyż nie ma to nic wspólnego z prawdą o człowieku. To tylko wizualno-komputerowe „chwilówki” stworzone na potrzeby marketingu. Szczęśliwie, fotografia artystyczna daje możliwość „wykorzystania” ciała w sposób podmiotowy, w celu pokazania prawd elementarnych, istniejących od zawsze, o których dziś, w ciągłej pogoni za chwilą, często się zapomina. Moje szukanie prawdy o człowieku istnieje w obszarze ciała i duszy kobiety, z którą mogę wspólnie odpowiadać na pytania zasadnicze i tworzyć projekty.

Odpowiadając na pytanie wprost, myślę, że opis prawdy o człowieku ewoluuje. Kiedyś, jak mówisz, wszystko widziane było oczyma mężczyzny, poprzez mężczyznę, dziś widać „okres przejściowy”… A przyszłość, mam nadzieję, należy do kobiecego oglądu rzeczywistości.

A – Intryguje mnie tytuł Twojego projektu – „Ego”. Co kryje się pod tą nazwą?

JJ – Wystawa jest uniwersalna i mimo że bohaterkami są wyłącznie kobiety, opowiada prawdę o człowieku. Ego to rozległy temat, nad którym zastanawiałem się już od bardzo dawna. Skrótowo można to ująć jako „wszechogarniające ja”. Zdecydowana większość ludzi mówi i myśli wyłącznie o sobie, co jest logiczne i chyba konieczne z punktu widzenia biologii, rozwoju gatunku, co stanowi pewien mechanizm, decydujący o poczuciu bezpieczeństwa, jest rodzajem autoterapii, często zalecanym przez psychologów, świadczy też o zdrowiu psychicznym jednostki. Z drugiej strony, to zbyt rozdmuchane ego może przybierać różne formy dezintegracji osobowości i prowadzić do destrukcji poszczególnych jednostek, a także całych populacji. To właśnie ego mówi czasami, że „możesz zostać panem świata”. Wydaje mi się, że wszelkie problemy ludzkie wynikają właśnie z nadmiernego rozwinięcia ego w człowieku i z braku hamulców – etycznych, intelektualnych – które ten przerost mogłyby powstrzymać. Ego, które jest świadomie, mądrze kontrolowane przez jednostki, może prowadzić do sukcesów całych społeczeństw.

Psychoterapeuci często mówią: „Musisz lubić, kochać siebie. Będziesz wtedy lepszy dla innych, tolerancyjny, będziesz umiał kochać, nie będziesz czuł się samotny”. Jest jednak granica, strefa, inna dla każdego, często nieprzewidywalna, niebezpieczna… Tak, te rozważania towarzyszyły mi i moim modelkom przy tworzeniu projektu „Ego”.

A – To bardzo odległe, niemniej interesujące sformułowania, wróćmy jednak do wystawy. Na zdjęciach widzimy różne portrety kobiet, sfotografowane w ciasnych kadrach, w dużych zbliżeniach, tak jakbyś chciał zajrzeć w głąb modelki. Przedstawienia są według mnie bardzo intymne, sensualistyczne, czasem wręcz erotyczne, prezentujące całą gamę min, nastrojów. Jest również film wideo, w którym kobieta prowadzi swoistą grę – dialog z własnym odbiciem w lustrze.

Jak można odnieść tytuł „Ego” do tego, co widz może zobaczyć bezpośrednio na wystawie?

JJ – Wystawa jest o wpatrzeniu w siebie i o samotności człowieka. Każdy ma swoje ego, do którego nikt inny nie ma dostępu, a które nierzadko nawet broni się przed intruzem. Najczęściej patrzymy na nie z ogromną czułością. Owszem, człowiek może się sobie nie podobać, np. zewnętrznie, ale każdy szuka w sobie raczej cech pozytywnych. Jeśli jest inaczej, mamy do czynienia z sytuacjami patologicznymi. Opowiadając o ego, starałem się wytworzyć nastrój prywatności, intymności, pokazać człowieka w relacji ja – ja. Nawet na tych zdjęciach, na których pojawiają się grupy, każda z postaci jest zajęta wyłącznie sobą. Aby to unaocznić, odniosłem się do motywu lustra, tu – metafory ludzkiej duszy, ukazującej jednocześnie sytuacje, w których każdy z nas występuje. Człowiek patrzy w lustro, czyli na własne ego, i zastanawia się nad tym, co go spotkało, co go czeka, rozpacza, uśmiecha się, rozmawia, flirtuje sam ze sobą, przygląda się sobie. Człowiek stojący przed lustrem nie musi grać, nie musi udawać – jest tym, kim naprawdę jest.

Od początku wiedziałem, że lustro jako „zwierciadło duszy” może, a nawet musi być jedynym rekwizytem w tym projekcie.

Można się domyślić, że modelki są nagie, nie chciałem jednak, by patrzono na nie przez pryzmat cielesności. Z drugiej strony, nie wyobrażam sobie, aby człowiecze EGO było ubrane!?

A film wraz z dźwiękiem jest próbą rejestracji takiego zjawiska w sposób ciągły, w sytuacji całkowicie intymnej.

A – Twój projekt znajduje się na styku kilku dziedzin, tj. fotografii, wideoartu i nauki – psychologii. Co było dla Ciebie ważniejsze: próba badania, sprawdzania pewnej prawdy o człowieku za pomocą fotografii, czy może wartości plastyczne – budowanie nastroju światłem, poszukiwanie formy, wspomnianego wcześniej piękna. Gdy popatrzymy na wystawę, w jakimś sensie jest ona bardzo estetyczna, spójna wizualnie.

JJ – Najpierw była psychologia, ale nie w sensie badania naukowego, myślenie o zjawisku, o pewnym problemie, który nurtował mnie od dłuższego czasu. Dopiero później pojawiło się  pragnienie, by pokazać to w formie, gdzie ważny byłby wątek estetyczny, wizualny. Często jest tak, że najpierw myśli się fotograficznie, a dopiero później dodaje wątek intelektualny. Tu było odwrotnie.

A – Czy nie boisz się, nie masz czasem odczuć, że podchodząc w ten sposób do tematu, przez to rozbudowanie treści, próbę pokazania drugiego dna, pewnej prawdy o człowieku, że to podążanie za nauką, psychologizowanie może okazać się zgubne? Że widzowie, opinia, krytycy zaczną Cię traktować jak moralizatora?

JJ – To nie jest przyjemna perspektywa, więc oczywiście, że się obawiam, bo nie chciałbym występować w roli natrętnego pedagoga. Sam reaguję negatywnie, gdy mam do czynienia z nadmiernym pouczaniem innego człowieka. Na wystawie prezentuję własną wizję problemu związanego z ego, nie chcę jednak niczego oceniać ani narzucać. To jedynie moja impresja na ten temat. Nie jest to projekt tworzony na zamówienie czy uzależniony od wskazówek np. ewentualnego sponsora…

Wracając do psychologii i fotografii – to wątek w moim działaniu dość istotny i nie chcę od tego uciekać, bez względu na aktualne tendencje w sztuce. Po prostu mnie to pociąga. Interesują mnie sprawy istotne, elementarne. Idę własną drogą.

W obszarze moich zainteresowań są jednak jeszcze inne zagadnienia. W swoim dorobku mam zupełnie odmienne realizacje, w których dominantą były np.: światło (wystawa „Światło”), rytm, faktura (wystawa „Pacierze”) czy zagadnienia dotyczące filozofii, pojęcia sacrum i transcendencji (np. wystawa „Malowane w Jidysz”). Przy tych projektach nie było potrzeby wchodzenia w psychologię. Cały czas zresztą staram się czerpać przyjemność z obcowania z fotografią, pierwotną radość i zadziwienie z wynalazku, dzięki któremu za pomocą światła możliwe jest rejestrowanie otaczającego mnie świata, ludzi, wydarzeń.

A – Jak formalnie powstawał projekt „Ego”? Czy starałeś się w jakiś sposób kreować poszczególne ujęcia, mówiąc modelkom, że mają np. przybrać określony wyraz twarzy czy pozę? A może działo się to spontanicznie?

JJ – Powstanie zdjęć i filmu wymagało czasu, paru lat. Na początku były długie godziny rozmów z poszczególnymi bohaterkami. Starałem się szczegółowo opisać im projekt i moje założenia oraz przedstawić intencje. Pracuję tak przy każdej sesji, ten projekt był jednak wyjątkowy, wymagał bardzo dokładnego wzajemnego poznania, zrozumienia głównej idei – ego jako samotność w sobie – wreszcie wymagał więcej czasu niż zwykle.

Jeżeli chodzi o film, praca była jeszcze trudniejsza, bo pewne rzeczy wychodziły dopiero w trakcie nagrań i ponieważ działy się spontanicznie, nie można było ich powtórzyć, odtworzyć. Słowem, praca nad filmem polegała na stworzeniu i rejestracji pewnej intymnej sytuacji, w której ja jako osoba rejestrująca musiałem czuwać nad efektem, a jednocześnie być „niewidocznym”, nie przeszkadzać, nie ujawniać się, by nie psuć nastroju chwili, by modelka mogła przestać myśleć o mojej obecności, by mogła się zapomnieć i odtworzyć relację z własnym ja. Żeby stworzyć taką sytuację, trzeba było wielu starań, rozmów, prób, czasu…

A – Czy film pojawiający się w projekcie to próba szukania nowych środków wyrazu, sprawdzanie możliwości nowego narzędzia i jego przydatności do prac wizualnych? Czy koegzystencja fotografii i filmu jest próbą stworzenia nowej jakości? I czy w tym przypadku fotografia okazała się niewystarczającym tworzywem, by wypowiedzieć się na dany temat?

JJ – Od paru lat wykorzystuję technikę wideo, ale to rzeczywiście pierwszy projekt, który chcę publicznie zaprezentować. Czemu sięgam akurat po ten środek? Myślę, że poszerza on możliwości prezentacji tematu, a przede wszystkim wpływa na dynamikę i siłę przekazu. W tym przypadku już na samym początku wiedziałem, że musi się tu pojawić ruchomy obraz, że sama fotografia może nie unieść, nie oddać tego, co na wstępie założyłem. Nie zamierzam jednak odchodzić od fotografii. Zdjęcia, ze względu na specyfikę zatrzymania kadru, nie da się po prostu zastąpić. Obie dziedziny, zależnie od tematu, mogą się jednak uzupełniać lub wypierać. Mam zatem w planie realizację projektów czysto fotograficznych, jak również tych, w których będzie się pojawiało wideo, jak w przypadku tej wystawy.

A – Na zakończenie dodajmy, że pierwszą odsłonę projektu „Ego” będzie można zobaczyć już 9 stycznia 2009 w Galerii Miejskiej BWA w Bydgoszczy, a na przełomie marca i kwietnia 2009 projekt będzie prezentowany w Kanadzie (Montreal, Galeria  Gora).

 

Rozmawiała Anna Wolska, kurator Związku Polskich Artystów Fotografików