FOTO 7/2011
CIAŁO JAKO ABSTRAKCJA

Cykl: Przeżyj Akt

Zdjęcia:
Jacek Jędrzejczak


Tekst:
Karolina Harazim
Jacek Jędrzejczak

Współpraca:
Regina Rudnicka
Paweł Staszak


 

CIAŁO JAKO ABSTRAKCJA

Karolina Harazim,  Jacek Jędrzejczak

            Abstrakcja wywodzi się od łacińskiego słowa abstractio znaczącego ‘oderwanie’. W sztukach wizualnych zakłada tworzenie obrazów, które pod każdym względem wolne są od jakichkolwiek cech figuratywności, są oderwane od realiów znanych z naturalnego świata przyrody. Fotografia aktu stanowi bardzo istotny element analizy tytułowego zagadnienia – jakże inne musi być potraktowanie abstrakcji (z założenia oderwanej od wszystkiego, co naturalne) poprzez ciało. Swoboda twórców i dostępność metod służących wyrażaniu wizji w tym obszarze są w zasadzie nieograniczone, wielość technik i sposobów wypowiadania się daje im ogromne pole do popisu. Abstrakcja jest więc niezmiernie bogatym obszarem aktywności artystycznej.

            Postrzeganie to coś więcej aniżeli bezrefleksyjna rejestracja przez mózg napływających obrazów. Ludzki mózg charakteryzuje ta ciekawa cecha, że – właściwie odruchowo – stara się identyfikować postrzegane kształty, próbując nadać im bliskie sobie konotacje. Nie bez znaczenia jest tu zjawisko apofenii, od wieków znane i wykorzystywane, usystematyzowane i naukowo określone przez współczesnych neurologów i psychologów. Wskazuje ono na tendencję człowieka do dostrzegania i doszukiwania się znaczeń oraz nadawania treści informacjom, skądinąd absolutnie nieistotnym. Chyba wszyscy przynajmniej raz w życiu słyszeli o tajemniczych przypadkach pojawienia się wizerunku twarzy (Jezusa, Elvisa itp.) na szybie okiennej, pniu drzewa, ba – nawet grzance czy kawałku pizzy. Nic w tym dziwnego – w sytuacjach zawieszenia poznawczego ludzie najczęściej dostrzegają w sękach drzew kształty twarzy, a w zarysie pagórków na horyzoncie wdzięczne linie kobiecego ciała.

            Co ciekawe, ten mechanizm kojarzenia wkracza odważnie w obszar języka. Wzgórki, pagórki, korzenie – esencjonalne określenia ze świata przyrody, znajdują drogę do zmysłowego słownika określającego intymne części ludzkiego ciała. Fotografie aktu mogłyby z powodzeniem stanowić ilustracje w książkowym wydaniu takiego słownika. Wydmy, łąki, pustynie – odwieczne, klasyczne ujęcia tematu. Banalne – często. Autorskie – czasem.

            Prezentowane obok fotografie są bardzo ciekawym materiałem do analizy zagadnienia abstrakcji w odniesieniu do fotografii aktu. W tekście za podstawę rozważań przyjęto artystyczną interpretację Jacka Jędrzejczaka motywu czterech żywiołów – wody, ognia, ziemi oraz powietrza. Paradoksalnie, ten odwieczny temat gwarantuje w tym przypadku awangardowy materiał unaoczniający tezy.

            Zagadnienie abstrakcji w zderzeniu z wymiarem artystycznym i technicznym obrazowania każdego z żywiołów sprowadza się do analizy zmagań fotografa z ową materią. Co łączy cztery tak różne od siebie, wzajemnie zwalczające się żywioły?

            Czas.

Powietrze. Podtytuł prezentowanych zdjęć pochodzi ze znanej serii „Ucieczka do przodu”. Abstrakcyjny wymiar tematu i jego ulotność wymagały znacznego wydłużenia czasu naświetlania. Wykorzystanie tej techniki tworzenia obrazu, gdzie celowe jest zagubienie ostrych konturów i uzyskanie szerokiej skali szarości, dało w efekcie zestaw porywających aktów, zarazem subtelnych i dynamicznych. Wiele fotografii z tego cyklu wymaga od widza głębokiego skupienia, dając zarazem daleko idącą swobodę interpretacji – góra/dół, pion/poziom.

            Ogień – w kwestii wymogów technicznych utrwalenia obrazu to dokładne przeciwieństwo powietrza. Wijący się płomień, witalny i intensywny, układa się w kształty, które każą dostrzec w sobie gibką kibić kobiecą. Maksymalnie krótki czas naświetlania jest niezbędny, aby zatrzymać w kadrze ogromny potencjał płomienia. Ta istotna różnica w technologicznej stronie procesu powstania fotografii jest kluczowa dla pojęcia specyfiki tego typu działania. Ułamki sekund decydują o tym, czy ujęcie będzie udane, czy też nie. Nie da się powtórzyć żadnego kadru, odtworzyć ani jednej chwili czy układu płomienia. Do sesji tego typu konieczne jest perfekcyjne przygotowanie zarówno samego twórcy, jak i wszystkich elementów scenografii.

            Woda. W przypadku sesji w środowisku wodnym ogromnym przeciwnikiem autora fotografii jest „zduszone” światło. Najczystszy nawet akwen to woda daleka od krystalicznej przezroczystości. W takich warunkach zawsze toczy się bój o światło, o każdy jego promień. Co ciekawe jednak, ratunek jest w samym świetle. Struktura wody, a dodatkowo zawieszone w niej mikrocząsteczki wpływają na specyficzny kąt załamania promieni słonecznych. Doskonale widać to na fotografii z serii „Symbiosis”. W tych warunkach zmienia się paleta barw, obraz załamuje się, włosy swobodnie lewitują wokół fotografowanego ciała, układając się w odrealniony sposób. Modelka, w dużym stopniu wolna od siły grawitacji, zdolna jest przyjąć najbardziej wymyślne pozy. Efekty są zaskakujące.

            Ziemia – wyrazistość w czystej postaci. Co ciekawe, ludzkie ciało niezwykle sprawnie potrafi naśladować fizyczność ziemi. Skóra człowieka, odciśnięte na niej linie, bruzdy, załamania linii ciała, faktura i barwy przypominają strukturę ziemi. Pierwotna siła matki natury odzywa się niejako w ludzkim ciele. Abstrakcyjne fotografie aktu przywodzące na myśl ziemię najlepiej spełniają swoje zadanie, jeśli powstały wtedy, gdy ciało było w ścisłym kontakcie z tym żywiołem – podczas sesji w otwartej przestrzeni. Znowu – w przeciwieństwie do pozostałych żywiołów – ziemia jest w tym zestawieniu wręcz ideałem stabilności, jeśli chodzi o warunki pracy fotografa. Sesje realizowane w plenerze dają największe pole manewru pod względem użytego sprzętu – możliwe jest na przykład swobodne ustawienie oświetlenia czy wymiana optyki bez obawy o bezpieczeństwo modelki czy samego sprzętu…

            Fotografia abstrakcyjna pozwala odbiorcom zagłębić się w świecie palących pytań i niejasnych odpowiedzi. Doszukując się w obserwowanym obrazie dosłownych znaczeń, może warto zatrzymać się na chwilę, oderwać od interpretacyjnych przyzwyczajeń i pozwolić ponieść sile wizji artysty…